Galeria
05.10.2017 r. „Albertowskie ścieżki”. Nadanie imienia Anny Piluś wolontariatowi DPS.
Celem konkursu była próba sportretowania św. Brata Alberta jako „człowieka niezwykłego wśród zwykłych ludzi.” W skład jury konkursu weszły osoby, które na co dzień zajmują się sztuką: prof. nzw. dr hab. Janina Florczykiewicz, dr Robert Szymani, mgr Michał Gardziński z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach. Przy ocenie nadesłanych prac oprócz wymiaru czysto plastycznego jury brało pod uwagę umiejętność zmierzenia się z tematem.
Komisja przyznała I miejsce Monice Parapurze za pracę pt. „Święty Albert nadal wśród nas” z Warsztatów Terapii Zajęciowej w Skórcu, II miejsce - dla Feliksy Wyżywniak za pracę pt. „Nie lękajcie się”, a III miejsce otrzymała praca „Dobry brat” Krzysztofa Matuły z WTZ Siedlce. Nagrodę honorową otrzymał za pracę „Dobry Albert” Bogdan Sołtysiak z Domu Pomocy Społecznej w Ptaszkach.
Organizatorzy konkursu przyznali również nagrody specjalne: Dyrektor „Domu nad Stawami” dla Anny Trojanowskiej-Piekart za pracę „Święty Patron” i Prezes Stowarzyszenia Przyjaciół „Domu nad Stawami” za pracę „Być dobrym jak chleb” dla Ewy Konowrockiej z DPS św. Józef w Mieni. Wyróżnienie otrzymała również za wieloletnią pracę artystyczną na rzecz Domu Ewa Antosiewicz.
Gratulujemy wszystkim uczestnikom wystawy, a przede wszystkim autorom nagrodzonych prac i życzymy dalszego rozwoju twórczego.
Następnie odbyła się uroczystość nadania imienia Anny Piluś wolontariatowi działającemu przy DPS. Jak pisał Jan Paweł II: „Wolontariusz, gdy bezinteresownie może dać innym coś z siebie, doświadcza radości, która przewyższa to, czego dokonał”. I taką osobą była Anna Piluś. Już jako studentka przychodziła do „Domu nad Stawami” najpierw jako wolontariuszka, potem terapeutka. Zarażała optymizmem i uśmiechem. Sprawdzała się w tej pracy jak mało kto. Organizowała dla swoich podopiecznych czas, nie było dla niej rzeczy nie do zrobienia.
Ania tańczyła, śpiewała, zachęcała do ruchu, do uśmiechu, zachęcała do życia tych, którzy często nie mieli już nadziei. Była osobą zjawiskową, zawsze radosna, pełna entuzjazmu, szczerego uśmiechu i miłości – dzieliła się tym i to udzielało się innym. Miała w sobie mnóstwo miłości i dobra, zarażała swoją pasją i witalnością.
Zginęła w wypadku samochodowym w drodze z pracy w ubiegłym roku. Wolontariusze są dumni, że mają tak wspaniałego człowieka za patrona w swojej działalności.